sobota, 29 grudnia 2012

~Rozdział 10 "To wszystko powoli zaczyna mnie przerastać..."

Siedziałam jak wryta ze łzami w oczach w dłoniach trzymając kartkę od chłopaka. Nie wiedziałam co robić,co powiedzieć. Nigdy nie patrzałam na to wszystko z takiej perspektywy jak w tym liście. Wszystko było dla mnie teraz jeszcze bardziej skomplikowane chociaż myślałam że bardziej już się nie da pogubić w życiu. Wstałam powoli dalej wstrząśnięta z łóżka położyłam kopertę na biurku, otarłam łzy byłam cała czerwona i rozmazana ale to teraz nie było ważne. Postanowiłam ze tego nie zostawię tak że za bardzo zależy mi na Harrym, nie mogę się poddać bo kto walczy ten zawsze wygrywa. Zapukałam delikatnie do jego pokoju w tle słyszałam głośno puszczoną muzykę
-Proszę!-wykrzyczał chłopak, weszłam do środka zobaczyłam go leżącego na łóżku ze strasznie wkurzoną miną. Usiadłam delikatnie obok niego na łóżku lekko wystraszona ale próbowałam tego nie okazywać.
-Możesz ściszyć? -zapytałam pokazując na wieżę z której wydobywał się dźwięk muzyk.Harry bez słowa wstał i wyłączył muzykę po czym znowu usiadł na swoim miejscu.
-Więc, po co przyszłaś? -zapytał znudzony jakby moim przybyciem.
-Pogadać-Odpowiedziałam poważnie.
-No przyznam potrzebna nam jest szczera rozmowa, bez owijanie w bawełnę-odpowiedział chłopak
-Więc może pozwolisz że ja zacznę. Przeczytałam twój list bardzo dokładnie aż dwa razy. Wiem że ostatnio nam się nie powodzi tak jak powinno ale to nie zależy ode mnie. Wiem że z rodzicami miałeś rację nie okazuję im miłości ale oni do końca też nie są bez winy, nigdy się mną nie interesowali mieli w dupie co robię, z kim, kiedy wracam i jak wracam. Nie obchodziłam ich, czułam się nie potrzebna w tej rodzinie. Gdy się do nas wprowadziłeś stali się idealnymi rodzicami których zawsze było mi potrzeba, nie wiem skąd u nich taka zmiana może to po prostu pozy przed tobą że jesteśmy szczęśliwą i kochając się rodziną gdy tak naprawdę nic nie jest takie kolorowe jakby się wydawało? Może po prostu zauważyli jak się załamałeś po śmierci swojej matki i zrozumieli że oni też mają dziecko którym się nie interesują i której mają totalnie w dupie? Nie wiem, i pewnie nigdy się nie dowiem a porozmawiać szczerze na razie nie mam z nimi ochoty. Kolejna kwestia że nie znamy się zbyt dobrze, tak to racja ale wszystko da się zmienić mało nawzajem mówimy o sobie o tym jak było kiedyś a jak teraz. Nie znamy żadnych szczegółów o sobie co zdecydowanie nie wpływa na naszą korzyść. Brakuje nam rozmów poważnych i szczerych. Chciałabym to wszystko zmienić, chciałabym zmienić swoje zachowanie zacząć okazywać uczucia tobie i najbliższym, chciałabym przestać was ranić cały czas. Chciałabym być normalną nastolatką a nie jakąś diwą. -Powiedziałam ledwo co powstrzymując płacz, nie chciałam pokazywać chłopakowi że jestem aż tak słaba w uczuciach. Przy małym problemie zawsze płaczę chociaż nie powinnam bo dobrze wiem że płaczem niczego nie zmienię ale po prostu taka jestem. 
-Wiesz że ta poważna rozmowa z rodzicami cię nie ominie? Po co zwlekać? Takim zachowaniem na pewno nic nie zmienisz. Zrobisz jak chcesz ale jeśli chcesz się poprawić to jeszcze dzisiaj z nimi porozmawiaj szczerze co myślisz i co czujesz im powiedz bez kłamstw które tylko wszystko gorszą. Co do nas, to masz rację trzeba zacząć rozmawiać o nas i poznawać się stopniowo. A nie mówić tylko o bzdurach i błahostkach. Wiesz że nie lubię się z tobą kłócić ale niestety ostatnio zdarza nam się to coraz częściej a my nie wiemy jak na to poradzić dlaczego ?bo się nie znamy nie znamy, naszych charakterów naszej przyszłości którą pewnie żyjemy, może to pomoże nam coś zmienić. Musimy obydwoje się zmienić zacząć współpracować ze sobą a nie działać sobie na opór. Nie sądzę że jesteś diwą po prostu czasami nie okazujesz uczuć lub źle je okazujesz ale to nie oznacza że wina jest twoja ja sam też siebie czasami nie kontroluję. Mimo wszystko i tak będę cię kochał. -Powiedział chłopak i mocno mnie przytulił. Siedziałam w jego ramionach chyba przez 10 minut oczywiście rozryczałam się ale teraz było to plusem bo uświadomiłam sobie że mam najcudowniejszego człowieka przy sobie którego kocham jak nikogo innego. Położyliśmy się razem na łóżku, leżałam wtulona w jego tors. Przez pierwsze minuty była cisza aż w końcu Harry zaczął mówić
-Może teraz porozmawiamy o nas w głębszy sposób? -zaproponował
-Pewnie, nie widzę problemu. To zaczynaj-Powiedziałam
-Hmm... Więc jak wiesz mam na imię Harry i mam 19 lat. W zespole jestem od 2 lat. Z chłopakami dogadujemy się świetnie nie zawsze ale zazwyczaj. Rozumiemy się bez słów. Mam starszego brata który ma 23 lata ale wyjechał do Norwegi pracować, tam ma żonę i dziecko których do teraz nie poznałem jak to mój brat mówi "Nie ma okazji" nie było go nawet na pogrzebie mamy, czego mu nigdy nie wybaczę. O mojej mamie wiesz że miała raka twoi rodzice robili wszystko co w ich mocy wiedzieli że jest to dla mnie najważniejsza kobieta na świecie ale niestety choroba wygrała. Za matką nadal tęsknię i chyba już do końca życia tak będzie. Gdyby nie Ty Pewnie odizolowałbym się od świata i przeżywałbym depresję. Twoi rodzice są dla mnie jak rodzina gdy Mama zmarła zaopiekowali się mną jak własnym synem, zaproponowali mi tymczasowy pobyt u was. Jestem im za to wszystko bardzo wdzięczny. -Powiedział ze łzami w oczach chłopak. Widać było że tęskni strasznie za mamą i że  brakuje mu brata. Było mi go strasznie szkoda.
-Przykro mi z powodu twojej mamy. Ale kiedyś pogodzisz się z ta myślą. Uwierz mi znam to bo po śmierci mojej babci która była jak moja mama której nigdy wprawdzie nie miałam, nie dosłownie bo mam mamę ale nie jest ona taka jak powinna być. Babcia doradzała mi we wszystkim. Zawsze gdy potrzebowałam poważnej rozmowy ona wysłuchiwała mnie i dawała dobre rady tzw. złote rady. Po jej śmierci zamknęłam się w sobie z rodzicami straciłam zupełny kontakt oni nigdy nie dogadywali się zbyt dobrze z Babcią po jej śmierci mówili "To tylko babcia" A dla mnie to była kobieta najważniejsza na świecie. Nie rozumieli mnie i tego co wtedy czułam, nie umieli nawet pocieszyć. Po jakimś czasie pozbierałam się wmawiałam sobie że będzie dobrze aż tak się stało. Zaczęłam znowu normalnie żyć ale to nie zmieniło moich stosunków z rodzicami po czasie przestałam się nimi przejmować tak jak oni mną. Rodzeństwa nie mam więc jestem sama w tym "bagnie". Zawsze we wszystkim pomaga mi przyjaciółka Katie, ona zna mnie najlepiej.wie co czuję po prostu jest mną. -Powiedziałam delikatnie z uśmiechem. Chłopak odwzajemnił gest.
-Ten dzień zaczął się kiepsko ale skończył się idealnie-Powiedział chłopak.
-Spokojnie dzień się jeszcze nie skończył więc wszystko jest możliwe. Dobra idę porozmawiać z rodzicami-Powiedziałam dając mu buziaka i wychodząc z pokoju. Zeszłam na dół mama i tata siedzieli na kanapie rozmawiając o czymś. Usiadłam po środku.
Patricia: Mogę z wami pogadać?
Tata:Pewnie.
Mama: O co chodzi córko?
Patricia: Bo chciałabym was przeprosić za to co mówiłam rano. Wiem że się martwicie o mnie i o Harrego ale nie możecie też nas traktować jak dzieci. Ale obiecuję że następnym razem dam wam znać. Mam takie pytanie nie sądzicie że bardzo oddaliliśmy się od siebie po śmierci babci?
Tata:Mamy nadzieję że to się nie powtórzy. To ty się od nas oddaliłaś.
Mama:Przyznam rację ojcowi. Zmieniłaś się po stracie babci.
Patricica: Ale ona była dla mnie ważna a wy z jej śmierci nic sobie nie robiliście dla was to była błahostka, nie wspieraliście mnie kiedy tego tak bardzo potrzebowałam.
Tata: Wiesz ze nigdy z babcią nie mieliśmy dobrych kontaktów.
Mama: Wiemy że źle zrobiliśmy. Ale wtedy już nie było odwrotów, Ty od nas się oddaliłaś najbardziej jak się dało. Wprawdzie nie znam cię. Nie znam własnej córki, którą tak bardzo kocham, z którą chciałabym czasami szczerze porozmawiać, pożyczyć jakąś bluzkę, pogadać nawet o chłopakach. Tego wszystkiego mi brakuje.
Tata:Ja również nie czuję się jakbym miał córkę.
Patricia: Mi również brakuje rodziców. Dlatego chciałabym to wszystko zmienić. Chciałabym was poznać naprawdę jako ludzi a nie jako lekarzy. Chciałabym w końcu mieć normalną rodzinę, rodziców. Czy dałoby się?
Tata: No pewnie. My też tego bardzo chcemy.
Po chwili wszyscy przytuliliśmy się. Ta rozmowa nam się przydała,byłam pewna że od razu nie będzie dobrze ale z czasem wszystko zacznie się układać. Po prostu musi być dobrze. Wróciłam do pokoju Harrego.

I jak 10 rozdział ? Według mnie niezły. Trochę się poryczałam pisząc go ! ;) Przepraszam że tak długo wyczekiwany ale wiecie święta i jeszcze urodziny mojej mamy to wszystko mnie tak pochłonęło że nie miałam czasu : / Teraz już rozdziały regularnie ;] Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Nagłówek? ;] Pozdrawiam Wiktoria ;*

1 komentarz: